Na ponad dwa lata
zapomniałam o doktorze Hunterze! Zupełnie niechcący, w natłoku innych tytułów,
powieści Simona Becketta zeszły na drugi plan (albo i na jeszcze dalszy…).
Cieszę się jednak, że po takiej przerwie przypomniałam sobie o doktorze
Davidzie Hunterze.

Niesamowicie realistyczne
są w powieści opisy krajobrazów, pogody – aż czujemy załamującą się aurę,
szalejący sztorm i zbliżającą się nawałnicę deszczu! To niezwykłe, że nie tylko
‘sprawy kryminalne’ są oddane z taką dokładności i naturalnością, ale również
cały świat wokół.
Druga część serii jest
lepsza od pierwszej (choć i ta pierwsza była dobra) – bohaterowie są bardziej
charakterni, wyraziści, a sama fabuła i miejsce akcji czynią powieść
mroczniejszą. Jasne, poznamy, że to ten sam autor, a doktor Hunter jest nadal
doktorem Hunterem, ale pióro się Beckettowi nieco wyrobiło.
Sądzę, że z lekturą
kolejnych tomów nie będę już tak długo zwlekać – zwłaszcza, że w tym roku ukaże
się piąty tom losów doktora Huntera (nota bene, czytelników będących na bieżąco
z książkami Becketta autor nieco przetrzymał – tom czwarty ukazał się w Polsce
w 2011 roku – aż sześć lat David Hunter kazał na siebie czekać!)
Przeczytane: 20.02.2017
Moja ocena: 7/10
Czytałam trzy części, i jakoś druga najmniej zapadła mi w pamięć. Ale generalnie całość jest dobrym, krwistym kryminałem.
OdpowiedzUsuńKolejne dwie przede mną, mam nadzieję, że autor jeszcze bardziej się rozkręci!
Usuń