Fajna babka z tej Patti.
Wstyd się przyznawać, ale nie miałam pojęcia kim jest Patti Smith… Jasne,
znam ‘Because the night’ ale jakoś nigdy nie uznałam za stosowne, żeby
sprawdzić kto za tą piosenką stoi… Naprawdę mi wstyd.
W ubiegłym roku czytanie biografii (tudzież autobiografii) w ogóle, ze
szczególnym uwzględnieniem biografii nieznanych mi osób, okazało się świetnym
wyborem. Poznałam wiele kompletnie nieznanych mi osób i dowiedziałam się
ciekawych rzeczy o osobach, które, jak mi się wydawało, znałam. Idąc za ciosem,
gromadziłam tytuły biografii, na które w różnych miejscach się natykałam.
Biografia wydana przez ‘Czarne’ również wyglądała obiecująco. I ogromnie się
cieszę, że po nią sięgnęłam.
Patti Smith nie dała się zwariować. Nie stoczyła się, nie szła na łatwiznę,
nie ulegała wręcz obowiązkowym w jej świecie używkom (no, przynajmniej nie ma o
tym mowy w tej części jej autobiografii). Ano właśnie, w tej części. Bo Patti
poszła dalej i powstały kolejne książki opisujące jej życie. „Poniedziałkowe dzieci” opowiadają tę
część życia, w której obecny był jej serdeczny przyjaciel, Robert Mapplethorpe.
Patti i Robert – nierozłączni, z jednej strony podobni i zmierzający do tego
samego celu, z drugiej strony inni, i do wspólnego celu zmierzający różnymi
drogami, każdy po swojemu.
Patti polubiłam już od pierwszych stron, kiedy była jeszcze małą
dziewczynką. Tak było do końca książki. Powtórzę się, ale naprawdę fajna
dziewczyna wyłania się ze stron tej autobiografii. Napisane jest to dobrze
stylistycznie, ciekawie, wciągająco. Do tego Nowy Jork przełomu lat
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, Andy Warhol, niby wprost i bez owijania w
bawełnę, ale momentami poetycko i dogłębnie o sztuce i środowisku artystycznym
tamtych czasów.
Podobało mi się wszystko – autorka, klimat, tło społeczne. To się po prostu
świetnie czytało.
Przeczytane: 8.02.2017
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz