środa, 22 marca 2017

"Polska odwraca oczy" Justyna Kopińska (12/2017)

Jakbym wzięła tego Trynkiewicza i powiesiła za pewne części ciała na gałęzi, na drzewie na odludziu, na rozdziobanie krukom, to chyba nie miałabym wyrzutów sumienia… Nie wiem, być może tym samym potwierdzam, że jestem niewiele lepsza od niego, ale chyba ten właśnie reportaż zrobił na mnie największe wrażenie. A może to dlatego, że był pierwszy? To, że sam Trynkiewicz budzi we mnie obrzydzenie, to jedno, ale drugie i nie wiem, czy nie bardziej przerażające – to jego żona. Przecież te kobiety, które pisały do niego listy miłosne muszą mieć coś z psychiką. To, że nie są w pełni normalne, to więcej niż pewne, ale zastanawiam się, czy one są bezpieczne? Szanowna małżonka tłumaczy ukochanego, że „przecież każdy z nas może mieć taki stan, że zabije”, albo że ci chłopcy, to właściwie się o to prosili, i może lepiej, że stało się, co się stało, bo nie wiadomo, co by z nich wyrosło…

„Ludzie nie biorą pod uwagę, że po pierwsze, te zabójstwa były dawno, a po drugie nie wiadomo, kim obecnie byłyby te dzieci. Może wyrosłyby na zabójców lub złodziei. Kto włóczy się samotnie przy rzece w wieku kilkunastu lat? Według mnie w przypadku osiemdziesięciu procent molestowań i gwałtów ofiara jest sama sobie winna.”

No jak ciśnienie ma pozostać w normie przy czytaniu tych bredni? Chciałabym więc zgłosić wniosek, że tę małżonkę i inne kobiety piszące do Trynkiewicza, należałoby również zamknąć, tak prewencyjnie, bo przecież nie wiadomo, co im może do łba strzelić.

Reportaż o Trynkiewiczu jest pierwszy w tej książce, niemniej wszystkie pozostałe są równie dobre. Poruszają różne sprawy, każda bulwersuje, każda budzi emocje. To, że na świecie jest wielu potworów, wie chyba każdy, ale przeraża to, że tak wielu z nich kryje się pod postaciami normalnych ludzi, niby dobrych mężów, żon, opiekunów. Nie wszystkie ze spraw przedstawionych przez autorkę są szerzej znane – bo o Trynkiewiczu czy siostrze Bernadetcie słyszał chyba każdy, ale nie mniejsze wrażenie zrobiły na mnie reportaże o sprawach dotychczas zupełnie mi nieznanych – o prezydencie Zduńskiej Woli, który zmuszał swoich pracowników do płacenia mu haraczy w wysokości 10% ich pensji czy o Monice Zbrojewskiej, prawniczce i podsekretarzu stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, której śmierć budzi kontrowersje. Są reportaże o bezsilności ludzi, którzy zamiast pod specjalistyczną opieką są we władzy zwyrodniałych opiekunów. Najbardziej załamuje fakt, że wiele osób widzi dziejące się zło, ale wybiera milczenie lub udawanie, że sprawy nie ma. Czy takie osoby są mniej winne niż sami oprawcy? Jeszcze gorzej ma się sprawa z sądami, które również sprawy nie widzą – tym sposobem, urzędnicy płacący haracz są, wg sądu, sami sobie winni – taka była ich decyzja, taki mają system wartości, że chcieli płacić. Z reportaży Justyny Kopińskiej przebija poczucie krzywdy jej „bohaterów” i udziela się ono również czytającym. Dobrze napisane reportaże, wszystkie wywołują emocje, wszystkie są ważne. Trudno pozostać niewzruszonym po takiej lekturze. Polecam.

Przeczytane: 16.02.2017
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz