sobota, 11 kwietnia 2015

"Błękitny zamek" Lucy Maud Montgomery (35/2015)

Historia naciągana? Tak. Mało rzeczywista? Tak. Naiwna? I owszem. Przewidywalna? Jak najbardziej. Jednak w tym przypadku, ta nierealność, naiwność i przewidywalność nie przeszkadzała mi nic a nic cudnie bawić się czytając tę książkę. Uwielbiam książki z akcją w tamtych czasach, a ta była piękna.

Do tej pory tej autorki czytałam jedynie cały cykl „Ani z Zielonego Wzgórza” (mojego absolutnego książkowego numeru 1), bałam się trochę czy spodobają mi się inne jej powieści, ale „Błękitny zamek” zauroczył mnie całkowicie. To wciągająca, ciepła, pełna uroku, wzbudzająca wiele różnych uczuć powieść. Choć dalsze wydarzenia przewidzieć można było od początku, to nie sposób było okiełznać emocje i powstrzymać się od złości na matkę (i właściwie całą rodzinę) Valancy. Gorąco kibicowałam dziewczynie, trzymałam za nią kciuki, cieszyłam się z budzącej się w niej asertywności. Nie wytrzymałabym ani minuty z rodziną Valancy, zapewne dość szybko zostałabym czarną owcą troszczącej się o wszystko familii. Tym bardziej cieszy mnie zakończenie powieści – bajkowe, ale urocze :) Polecam!

Przeczytane: 9.04.2015
Moja ocena: 9/10 

piątek, 3 kwietnia 2015

"Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi" Rafał Kosik (31/2015)

Czyli znów czytam młodzieżowo i to młodo młodzieżowo :)
Nie do końca mi się to podobało. Od połowy to już autentycznie nudziło. Nie sądzę, że to z powodu wieku (w teorii, to książka zdecydowanie nie dla mnie), bo Harry Potter, Dzieci z Bullerbyn czy Ania z Zielonego Wzgórza nadal mnie zachwycają.

Nie sposób uniknąć skojarzeń z Harrym Potterem, Hermioną i Ronem, to rzuca się w oczy dość szybko. Jest to fantastyka, choć inna niż w Harrym. Nie ma tu nic wyrazistego, książka dość zachowawcza, nie jeden raz miałam wrażenie, że pisana tak, by nie narazić się zbyt wielu osobom.

Biorąc pod uwagę wiek czytelników, do jakich kierowana jest ta książka, nie podobały mi się niektóre z padających w treści stwierdzeń jak np. to, że idealny wieczór filmowy równa się coli, chipsom i popcornowi (przecież to już jest passé i coraz mniej dzieci bezkarnie może obżerać się chipsami zapijając je colą) lub to, że w świętach Bożego Narodzenia najważniejsze są prezenty.

No a poza tym, to nudziło mi się od połowy i tylko wypatrywałam końca. Nie wiem, czy sięgnę po kolejne tomy z tego cyklu. Jakoś nic specjalnie mnie do tego nie zachęciło…

Przeczytane: 1.04.2015
Moja ocena: 5/10