niedziela, 5 lutego 2017

"Ch...owa Pani Domu" Magdalena Kostyszyn (5/2017)

Auć. Nie tak miało być… Miało być śmiesznie, zabawnie, na luzie, szybko. Szybko było, owszem. Na luzie? Nie wiem czy nie aż za bardzo i zamiast śmiesznie było nudno. Az szkoda o tym pisać, bo wyżywać się nie chcę, a pochwały jakoś żadne do głowy mi nie przychodzą. 

Nie wiem co poszło nie tak, ale profil Ch..owej Pani Domu na fb lubię, a tu może raz się roześmiałam. 
I owszem, niby identyfikuję się ze sporą liczbą przedstawionych przypadków, słodycze kocham miłością nieskończoną, a fotel uważam za najlepszą szafę jaką ludzkość wymyśliła. Tyle tylko, że to nie sprawiło, że książka wydała mi się fajna (‘dobra’ tu nie pasuje, bo ta książka z założenia dobra być nie może; może być śmieszna, zabawna albo fajna właśnie).

Rzuciło mi się w oczy dość częste „boże” lub „jezu” uparcie pisane przez autorkę małą literą. Już myślałam, że zepsuł jej się Caps Lock (wszak Jezus to imię, nawet jeśli dla autorki nie jest znaczącą postacią). Ale nie, Caps Lock działał, bo już „Excel”, „Motywatorka Przyziemnej Codzienności”, „YouTube” czy „Dzień Ręcznika” zasłużyły na wielką literę. Może i dla niektórych to pierdoła, ale bardzo mnie takie rzeczy rażą. 

Świadomie po tę książkę sięgałam. Miałam nadzieję na nieco rozrywki w ironicznym wydaniu. Nie wyszło. 

Przeczytane: 14.01.2017
Moja ocena: 5/10

6 komentarzy:

  1. Chyba mnie skutecznie odstraszyłaś. A myślałam o wypożyczeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak - czyta się to naprawdę szybko. Pomijając niewymagającą treść, to duża czcionka i krótkie rozdziały też robią swoje. Jak się wahasz - przeczytaj - stracisz najwyżej jeden wieczór :)

      Usuń
  2. Sama czytałam ostatnio i mam podobne odczucia. Trochę niewykorzystany potencjał. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że na serio się bałam, że będę odosobniona w swojej opinii? Na dużo więcej pozytywnych opinii się wcześniej natknęłam, niż na narzekania, sądziłam więc, że znów zjadę coś, co wzbudza ogólny zachwyt :)

      Usuń
  3. Brrr, też strasznie się rozczarowałam... Ewidentnie to, co sprawdza się na fejsie, nie zawsze poradzi sobie w książkowej postaci. Pani Magdalena zresztą czytała moją opinię, więc wie, że nie wszystkie recenzje są jej pochlebne. Szkoda, cały pomysł sporo stracił w moich oczach. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie też tak myślę - na jej profilu na facebooku naprawdę świetnie się bawię, a tu definitywnie coś nie poszło...

      Usuń