niedziela, 15 marca 2015

"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde (24/2015)

Rzadko zdarza mi się, żebym nie wiedziała, co o przeczytanej książce powiedzieć, a tak właśnie jest w tym przypadku.
Książka to absolutny klasyk, przepełniony mądrymi myślami, ale w odróżnieniu od współcześnie pisanych książeczek z życiowymi mądrościami, „Portret…” z niesamowitą łatwością łączy wszystkie te mądrości w jedną, spójną i logiczną całość, przez co nie są oderwanymi od siebie pustymi hasłami, a zgrabnie tworzą naturalnie wyglądającą część powieści.

Przedziwnym jest to, że jednym z głównych bohaterów powieści jest portret. Portret, który przez większość całej historii jest zamknięty w nieużywanym pokoju. Mimo tego zamknięcia, portret jest przeklęty i wyrządza nieopisane szkody z życiu Doriana. Oczywiście, portret sam w sobie niczemu winny nie jest. To Dorian, mężczyzna piękny, młody, beztroski pragnie zawsze taki pozostać, nawet za cenę swej duszy. I po części tak też się staje. Od tej pory to właśnie na portrecie widać ślady codziennego życia, to portret się starzeje, przybywa mu zmarszczek. Dorian natomiast pozostaje młody. Niestety, wewnętrzne piękno i beztroska gdzieś się ulatniają, zapewne wraz z tą „zaprzedaną” duszą.

Niesamowita jest fascynacja malarza Bazylego, a później Harrego, postacią Doriana. Nie sposób było w tych momentach nie wspomnieć na homoseksualną orientację Wilde’a i subtelne nawiązanie do tejże orientacji w „Portrecie…”.

Powieść ponadczasowa, ukazująca upadek człowieka spowodowany wewnętrznym zepsuciem. Takie rzeczy się działy kiedyś i dziać się będą, jedynie wyraz upadku przybiera inną formę wraz ze zmieniającymi się czasami.

Przeczytane: 14.03.2015
Moja ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Akurat ta książka znudziła mnie jak mało która. Rzuciłam ją w kąt jakieś 50 stron przed zakończeniem. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że w wielu wypadkach się zgadzamy, ten tytuł uznajmy więc jako wyjątek potwierdzający regułę ;)

      Usuń