sobota, 24 maja 2014

"Szósta klepka" Małgorzata Musierowicz (37/2014)


Jeżycjada; tom 1

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony szybko się czyta, coś się dzieje cały czas, ale z drugiej - aż tak mnie nie wciągnęła, historia też umiarkowanie mnie pochłonęła.
Zdecydowanie bardziej podobała mi się zerowa część Jeżycjady - "Małomówny i rodzina".

No i jak można na własne dziecko wołać Cielęcina... Nic dziwnego, że dziewczyna ma kompleksy. Bobcio z resztą nie jest lepszy pod względem imienia. Pod względem imion bohaterów, autorka troszkę przesadziła :)

Przeczytane: 22.05.2014
Moja ocena: 6/10

wtorek, 20 maja 2014

"Bezcenny" Zygmunt Miłoszewski (35/2014)

No nie podobało mi się to. 5 gwiazdek jest tylko dlatego, że doceniam pracę, jaką autor musiał wykonać, żeby tą powieść stworzyć (przynajmniej tak mi się wydaje, że był to jakiś wysiłek). Sporo jest tu wiedzy z zakresu malarstwa, rzucane są nazwiska, lata, itp. To stwarza naprawdę fajną atmosferę. Potencjał tkwił w tym bardzo duży, sama historia fajna, ale wyszło raczej średnio. Mnie ta książka znudziła. No i do tego nie znoszę wplatania w kryminały ckliwych wątków miłosnych, no nie trawię tego. Albo kryminał, albo romansidło. No albo ewentualnie typowy kryminał miłosny, ale nie takie niby delikatne, ale już wyraźne, wplatanie uczuć w kryminał.

W teorii, spora część książki jest taka dość filmowa. Są akcje w Tatrach, jest pościg na morzu (swoją drogą, niezła fantazja tu zawitała), ale momentami ciągnęło się wszystko niewyobrażalnie.

Podobała mi się bardzo postać Lisy. Miałam problemy, żeby ją sobie dobrze wyobrazić, bo co zaczynałam już widzieć ją w jakimś zarysie, to Lisa robiła coś nowego, co psuło całą moją dotychczasową wizję. A jej polski jest uroczy! Przy tym się momentami śmiałam :)

Przeczytane: 20.05.2014
Moja ocena: 5/10

środa, 14 maja 2014

"Romans wszech czasów" Joanna Chmielewska (34/2014)

Joanny Chmielewskiej czytałam jedynie kilka książek i to naprawdę dawno temu. "Romans wszech czasów" podobał mi się, ale tak połowicznie. Ta książka składała się jak dla mnie z dwóch zuepłnie różnych części. Ta pierwsza, bardzo mi się podobała i śmieszyła mnie. Druga część, ta sopocka - już mniej mnie wciągnęła. Oczywiście, sama historia, delikatnie mówiąc - nieprawdopodobna :) ale wesoła i zabawna. Do tego czasy, w których dzieje się akcja - fajnie poczytać czasem coś, co nie dzieje się ani w czasach obecnych, ani takich przed XX wiekiem.

Przeczytane: 11.05.2014
Moja ocena: 6/10

niedziela, 4 maja 2014

"Wołanie kukułki" Robert Galbraith (32/2014)

Było lepsze niż spodziewałam się po negatywnych opiniach. Początkowo myślałam, że będzie to taki grzeczny kryminał, dla młodszych nastolatków, ale ilość przekleństw w drugiej połowie książki zmieniła moje zdanie. Te przekleństwa to właściwie wcale mi nie pasowały do pozostałej reszty stylu prezentowanego w tej książce (który nota bene podobał mi się nawet).

Sama historia, Strike, Robin - to również mi się podobało, ale momentami, zwłaszcza w pierwszej połowie książki, to było to naprawdę nuuuudne. Dobrze, że pod koniec już więcej akcji kręciło się wokół właściwego wątku i nudne, niepotrzebnie rozwijane historyjki były pomijane.

Może 7/10 to ciut za wysoko, zwłaszcza, jak sobie przypomnę, jak się nudziłam początkowo, ale przez fajny styl, zabawny momentami język, za postacie, które polubiłam, daję właśnie tę siódemkę.

Przeczytane: 3.05.2014
Moja ocena: 7/10

środa, 30 kwietnia 2014

"Ósmy dzień tygodnia" Marek Hłasko (31/2014)

Wiem, że to polskie, na wskroś polskie, z jednej strony przez tą polskość mi bliskie, z drugiej strony – bardzo egzotyczne... Wiem, że tak w Polsce było, nie aż tak dawno temu przecież. I cieszę się, że teraz już tak nie ma. Tą egzotyczność zauważam jakoś dziś zwłaszcza, kiedy obchodzimy kolejną rocznicę wstąpienia do UE, kiedy będziemy niedługo świętować 25 lat wolności i ta szarość pokazana przez Hłaskę daje po oczach. Szare życie, szara rzeczywistość, depresyjny brak perspektyw na cokolwiek lepszego. Nie wiem, jak odbierali to czytelnicy kilkadziesiąt lat temu, kiedy opowiadanie to zostało po raz pierwszy wydane; Ci, którzy sami żyli w tamtych czasach, ale myślę, że ta opowieść teraz poraża bardziej. Wtedy – to była ich rzeczywistość, codzienność; dziś – to ‘tylko’ przypomnienie nam tego co było, opowiadanie o komunistycznej Polsce, stosunkach międzyludzkich w latach 50.

Wszyscy bohaterowie wydają się być przegrani, jedynie Agnieszka zdaje się być osobą, która rozpaczliwie szuka nadziei na lepszą przyszłość i nie jest do końca pogodzona z otaczającą ją beznadziejnością. I trzeba przyznać, że w jej świecie, nie jest to łatwe. Matka i ojciec, totalnie pogrążeni w marazmie, brat - młody alkoholik. A to właśnie z bratem, z Grzegorzem, Agnieszka prowadzi najbardziej wartościowe rozmowy i stara się go poprzez te rozmowy ratować.

Szarość i brud. To widać w tej książce. Hłasko nic nie wybiela. Jest oszczędny w słowach, ale to najlepiej właśnie oddaje realizm tamtych czasów.

Przeczytane: 30.04.2014
Moja ocena: 7/10

środa, 23 kwietnia 2014

"Hańba" John Maxwell Coetzee (28/2014)

Powieść pełna niedopowiedzeń, pozostawiająca w głowie czytelnika więcej pytań niż odpowiedzi. Czytając tą książkę i zaraz po jej zakończeniu kłębiło się w mojej głowie pełno pytań: Ale dlaczego? Jak? Po co? Najwięcej chyba jednak było „dlaczego?” Wybory bohaterów nie były dla mnie jasne, bardzo chciałam dowiedzieć się co nimi kierowało, kiedy podejmowali takie, a nie inne decyzje. Takie pytania mogłabym zadać każdemu bohaterowi – i Davidowi, i Lucy, i Bev, i Melanie oraz jej ojcu.

Powieść niewątpliwie wybitna, ale jak dla mnie – trochę za dużo tych niedopowiedzeń. Ja jednak lubię, jak niektóre decyzje podejmuje za mnie autor, choć nie zawsze się z nimi zgadzam. Tu tak naprawdę nie ma żadnych odpowiedzi, nic nie jest wyjaśnione. Po skończeniu tej lektury miałam wręcz wrażenie, że w mojej książce brakuje stron, że przecież musi być jakiś ciąg dalszy tej historii. Sprawdziłam nawet inne wydania. Kończą się jednak tak samo…

Podobał mi się język, jakim pisana jest ta powieść, styl, sposób narracji. Język bardzo oszczędny w słowa, nie ma tu chyba zbędnych słów, każde wydaje się być przemyślane, wyważone, potrzebne.

Bardzo jestem ciekawa filmu z Malkovichem, niedługo na pewno go obejrzę.

Książka dobra, pokazująca różne aspekty hańby, godna polecenia, ale w mojej opinii, nie jest to książka rewelacyjna.

Przeczytane: 22.04.2014
Moja ocena: 8/10


niedziela, 20 kwietnia 2014

"Pomarańcze w śniegu. Pierwsza zima na Majorce" Peter Kerr (26/2014)

Bardzo, bardzo słaba książka... Autor opowiada nam swoje codzienne historie z życia na Majorce, po tym, jak przeniósł się tam z rodzinnej Szkocji.

Książka była po prostu okropnie nudna. Na początku myślałam, że to przez to, że zabierałam się za tą nią późnym wieczorem, zmęczona, ale okazało się, że to nie to i im dalej, tym było gorzej. Książka jest płytka, o niczym, nie ma żadnego głównego wątku przewodniego, żadnej "konstrukcji", początku, końca, akcji, czegokolwiek. Czytając ją często myślałam o czymś innym, książka nie była w stanie wciągnąć mnie w opowieści, pewnie już teraz wielu wątków nie pamiętam...

Ponieważ sama mieszkałam w Hiszpanii, ale tej kontynentalnej, liczyłam na opowieści, które ukażą mi różnice między "moją" Hiszpanią, a tą na wyspową, na Majorce. No niestety, zamiast tego były nudnawe opowieści o śmierdzących kozach, chwastach na polu, zesputym piecu. Jestem przekonana, że moje życie w Hiszpanii, w Kraju Basków, było ciekawsze niż to, o którym opowiadał autor i gdybym miała Wam opowiedzieć o "mojej" Hiszpanii, to mam wrażenie, że miałabym wiele historii, które bardziej by Was wciągnęły niż te opowiedziane w "Pomarańczach w śniegu".

Ostatnia zła rzecz w tej książce to język, który bardzo silił się na poczucie humoru, ale poległ w tych wysiłkach. To nie było śmieszne, jak dla mnie, ani w jednym momencie.


Po prostu słabe, nudne, nie polecam.

Przeczytane: 19.04.2014
Moja ocena: 3/10