poniedziałek, 1 stycznia 2018

"Droga 816" Michał Książek (88/2017)

Coś poszło nie tak. A mogło być ciekawie.
Nie podobało mi się to. Nie podobał mi się język, styl, na jaki silił się autor. Nie mogłam skupić się na treści, bo język skutecznie mi przeszkadzał. Gdyby było to dłuższe, to miałabym problem ze skończeniem.
Prawie że atlas przyrodniczo-ornitologiczny z tego wyszedł, tylko zdjęć ptaszków i roślinek brak. Ale nazw łacińskich to i owszem, całkiem sporo. Tyle tylko, że to książka o drodze, nie o ptaszkach. Tytułowa droga 816 to „Nadbużanka”, biegnąca wzdłuż granicy polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej. Dalej już tylko Bug, wschód, nie-Unia, prawosławie, „tam”.

Liczyłam na literaturę faktu, dostałam pretensjonalne, niemalże pretendujące do miana poezji opisy wewnętrznych przeżyć i odczuć autora. Właśnie, za dużo autora w tej książce. Przecenia chyba swoją rolę i swoje bycie „tam”.
„Nie mogą uwierzyć, że ktoś idzie pieszo. Z Horodła do Terespola. Że nie samochodem, chociaż autobusem. Patrzą z politowaniem, niektórzy stukają się w głowę. Nie rozumieją, dlaczego ten cudak właśnie nie jest w pracy i nie zarabia pieniędzy. Znikają w chałupach, by opowiedzieć domownikom w napotkanym dziwie”. (s.50)

A mnie się wierzyć nie chce, że tamtejszy mieszkaniec, który sam jest w domu, dziwi się, że jakiś pieszy, przechodzień, w pracy nie siedzi, tylko wędruje.

„Za wysokim wezgłowiem jednego z nagrobków krucha babuleńka poutykała rozmaite przyrządy do pielęgnowania pamięci o zmarłych: pastę, szmatę, szczotki i miotełkę.” (s.44)

Nieco autor spłycił to, co uważam za pielęgnowanie pamięci o zmarłych.

Do tego katolicy są średnio fajni, bo przecież wszyscy z nich niszczą to, co prawosławne. Prawosławni to już co innego, dobrzy, dbają o swoją kulturę. Ja jednak wolę myśleć, że Wschód to przenikanie się kultur, a nie ich przeciwstawianie.

Cierpliwości do czytania życzę, jeśli ktoś z Was zechce jednak po tę książkę sięgnąć.

Przeczytane: 15.11.2017
Moja ocena: 2/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz