niedziela, 17 kwietnia 2016

"Nutria i Nerwus" Małgorzata Musierowicz (11/2016)

Jeżycjada; tom 10

Tym razem bohaterką, wokół której toczy się akcja Jeżycjady jest Natalia Borejko, w rodzinie zwana Nutrią. To chyba pierwszy tom serii, który wydał mi się nudnawy i najmniej mnie rozbawił, a na dodatek główna bohaterka niesamowicie mnie irytowała. Cała historia jest tak nieprawdopodobna, że nawet jak na niezwykłość Jeżycjady to trochę za dużo. Bo to, że Borejkowie i przygody na Jeżycach są nieco niezwykłe to wiemy od pierwszego tomu, ale do tej pory uwydatniało to tylko magię płynącą ze stron kolejnych części serii, ale w „Nutrii i Nerwusie” te niezwykłe wydarzenia są jedynie naiwne i irytujące.

Akcja dziesiątej części serii dzieje się podczas kilku czerwcowych dni, na początku wakacji. Natalia wybiera się ze swoimi dwiema siostrzenicami, Różą, zwaną Pyzą i Laurą – Tygryskiem nad morze. I aż trudno uwierzyć, że jest to pomysł rozsądnej Gabrysi. Początkowo sama Nutria nie jest pomysłem Gabrieli zachwycona. Po zerwaniu z Tuniem marzy o spokoju, a jak słusznie przeczuwa, wakacje z siostrzenicami do spokojnych należeć nie będą. W końcu jednak ulega siostrze i tak oto trzy dziewczyny wsiadają do pociągu, rozpoczynając swą wakacyjną przygodę. I od tego już momentu akcja staje się nieprawdopodobna. Nieprawdopodobna – jak dla mnie – w sposób tak naiwny, że aż ciężkostrawny. Kilka przykładów? Proszę bardzo – obcy facet przykuwa kajdankami dziewczynę w pociągu. I jakoś nie wynika z tego wielka draka. Natalia z dwiema dziewczynkami wysiada z pociągu na przypadkowej stacji, nie informuje o tym rodziny i nie wpada na to, że może jednak jest to z jej strony nieco nieodpowiedzialne. Tygrysek łapie ospę, ale wydaje się to nie przeszkadzać Natalii w dalszej ucieczce przed Nerwusem. No muszę przyznać, że trochę za dużo tej nieodpowiedzialności i głupoty Natalii, i jeszcze większej głupoty Nerwusa (sam pomysł podążania na Natalią nie należy do najmądrzejszych). Warto też wspomnieć, że cała akcja – od decyzji o wakacjach, poprzez poznanie się Nutrii z Nerwusem, ich wzajemną niechęć po chwilę gdy stają się sobie bardziej przychylni – obejmuje raptem cztery-pięć dni. Powiem tak – gdyby nie daty podane przez autorkę, myślałabym, że to historia co najmniej trzytygodniowa.

Wyszła mi opinia dość negatywna, ale zapewniam, że choć ta część przypadła mi nieco mniej do gustu, to nadal jest ona ciepła, pozytywna i czuć miłość w rodzinie Borejków.

Mimo mojej nieco niższej oceny tego tomu Jeżycjady, zachęcam do lektury i dołączenia do magicznego świata Borejków!

Przeczytane: 13.02.2016
Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz