Nie tego się spodziewałam. Zupełnie nie byłam przygotowana na
literaturę młodzieżową. I choć lubię książki dla młodzieży, to patrzę na nie
inaczej, niż patrzyłabym 15 lat temu. Oczywistym jest, że jestem bardziej
krytyczna, szybciej wyłapuję niedorzeczne naiwności, nierealne sytuacje. I
obecnie chyba tylko „Jeżycjadzie” mogę wybaczyć naginanie rzeczywistości i
udawanie, że idealne rozwiązania istnieją.
Kilkunastoletni Georg otrzymuje list napisany przed laty przez jego
ojca, niedługo przed śmiercią. Gdy ojciec zmarł, Georg miał cztery lata. Teraz,
po latach czytając list ojca niejako otrzymuje od niego lekcję – o życiu,
przemijaniu, miłości, wyborach, jakie każdy z nas musi podejmować. Nieco to
tkliwe, moralizatorskie. I pewnie dla czternasto- czy piętnastolatka takie coś
będzie brzmiało inaczej, niż brzmi dla mnie, kiedy to mam dwa razy więcej lat i
sporo już rzeczy, które w życiu człowieka może się zdarzyć, nie jest dla mnie tylko
teorią, ale już doświadczeniem.
Żałuję, ze nie przeczytałam tego 15 lat temu. Teraz
mnie to jedynie znudziło i momentami irytowało ckliwością. Jak macie mniej niż
17 lat to polecam, w wieku powyżej – czytacie na własną odpowiedzialność :)
Przeczytane: 12.11.2015
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz