Miałam
nadzieję na coś znacznie lepszego. Nie spodziewałam się literatury wysokich
lotów, ale liczyłam na powieść z malowniczym obrazem
Brazylii w tle, z ciekawym wątkiem niewolnictwa w Ameryce Południowej pod
koniec XIX wieku, z subtelnie w to wszystko wplecionym wątkiem miłosnym. No i niby po części to w powieści było, ale…
ale jakieś nie takie, jak być powinno. Przede wszystkim, 600 stron dla tej
powieści to co najmniej o 250 za dużo. Nie bawi mnie i nigdy nie bawiło,
czytanie na dwustu przeszło stronach o miłosnych dylematach dorastających
panienek. Mało tego, te dylematy i związek Vity z Leonem to jakaś katastrofa.
Naiwna, ckliwa, do cna odrealniona katastrofa. Ja wiem, że życie bywa
nieprzewidywalne, a życie bohaterów książkowych to już w ogóle, no ale
zachowajmy choć odrobinę zdrowego rozsądku i nie róbmy z czytelników nieświadomych
i do bólu naiwnych istot. Miłosne uniesienie (jedno), niechciane skutki tegoż, zaginiony
list, długa rozłąka, milion zbiegów okoliczności, małżeństwo bez poruszania
wątków z przeszłości, nad którymi żaden związek nie przeszedłby do porządku
dziennego. No w mojej opinii, autorka odrobinę przesadziła…
Żeby nie
było tylko negatywnie, to trochę o tym, co mi się podobało. Książkę, zwłaszcza
na początku, czytało się dość szybko, była wciągająca. Co prawda, gdy naiwna
miłosna historia przejęła karty powieści, robiło się źle, ale z chęci szybkiego
przebrnięcia przez te strony, również i to szybko czytałam (jak widzicie,
bardzo się staram znaleźć pozytywy).
Niewątpliwie
plusem powieści jest wątek niewolnictwa w Brazylii. Akcja książki rozpoczyna
się w roku w 1884 roku, obejmuje końcówkę niewolnictwa, okres jego zniesienia w
1888 roku i wczesne lata po tym. To interesujący okres w historii Brazylii,
książka pozwoliła mi nieco zgłębić temat od strony życia codziennego
niewolników (o ile treść nie mija się z prawdą, co ciężko mi stwierdzić…).
Czy Wam się
spodoba? Nie wiem. Na LC przeczytałam o tej książce mnóstwo pozytywnych opinii,
dlatego też oczekiwałam czegoś więcej niż rozwlekłego harlequina…
Przeczytane: 17.01.2016
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz