Rizzoli & Isles; tom 5
Tess Gerritsen to jak dla mnie najlepsza autorka kryminałów i thrillerów, póki co podoba mi się wszystko co czytałam jej autorstwa. Odpowiada mi zarówno styl i język jakim autorka się posługuje, jak i historie, które tworzy. Nie inaczej jest z „Autopsją”, choć nie przebija ona wg mnie lepszego „Chirurga”, „Skalpela” czy „Sobowtóra”.
O ile drastyczne sceny z książek Tess nigdy mnie nie przerażały czy
zniesmaczały, tak w „Autopsji” jest nieco inaczej. Same morderstwa nadal mieszczą
się w granicach mojej wytrzymałości, ale opisy brutalnych gwałtów trochę poza
nie wykraczały. Aż mnie ciarki przeszywały, jak czytałam co wyprawiano z
tamtymi kobietami.
Podobało mi się znów subtelne wplecenie w opowieść wątków z życia
prywatnego detektyw Rizzoli i dr Isles. Subtelne, ale dokładnie opowiedziane,
nie po macoszemu tylko zahaczone. Lubię obie bohaterki, lubię więc czytać co u
nich się dzieje, choć doceniam, że ich życie prywatne nie stanowi większości
opowieści i nie przysłania kryminalnej treści książki.
Polecam, a ja tymczasem powstrzymuję się od połknięcia na raz
pozostałych części cyklu (nie chcę, żeby za szybko mi się skończyła przyjemność
czytania o Rizzoli i Isles).
Przeczytane: 13.05.2015
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz