piątek, 22 maja 2015

"Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość" ks. Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka (46/2015)

Po pierwsze – pięknie to wydana książka. Niby nic specjalnego, ale estetyka bardzo mi się podoba.

Po drugie – fajne, bardzo mi się podobało. I znów – niby nic specjalnego, wywiad jak wywiad, w miarę ‘normalne’ pytania, a jednak pozwala dokładniej poznać życie księdza Jana. Ksiądz Jan spokojnie i szczerze opowiada jak było i jak jest w jego życiu. Mówi o niezbyt religijnej rodzinie, o imprezach i balangach, o tym jak dojrzewał do powołania. Niby nic specjalnego, kolejna autobiografia w wywiadzie, ale urzekająca. Oderwać się od czytania nie mogłam, wciąga bardzo.

Podoba mi się zdroworozsądkowe podejście księdza Jana do życia, do Kościoła, do katolicyzmu, choć nie ze wszystkim się zgadzam. Niemniej zawsze doceniam, że ktoś (czy to ksiądz, czy policjant, czy nauczyciel) potrafi krytycznie spojrzeć na własne środowisko i szczerze mówić o tym co jest złe, co należy zmienić, a co należy promować i czym się szczycić.

Zapewne nie wszystkim księżom i nie wszystkim ‘katolikom’ słowa księdza Jana będą się podobać. Ale gorąco go (i innych księży) popieram w mówieniu prawdy o tym jak jest i odżegnywaniu się od ‘pluszowych’ katolików, nie rozumiejących sensu swojej wiary, wierzących powierzchownie (nie zawsze wiedząc w co wierzą tak naprawdę) i poza kościołem zachowujących się zgoła inaczej niż na chrześcijanina przystało.

Na koniec choroba księdza – nie jakaś grypa, nie kaszel, a rak. I to jeszcze jaki – nie dość, że rak mózgu, to najgorszy jaki może się trafić. A więc jest choroba, potężna, śmiertelna (i to śmiertelna w perspektywie właściwie miesięcy, a nie lat), ale właściwie przez większość książki, kompletnie nie można odczuć potęgi choroby, na jaką ksiądz Jan cierpi. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, ale mam wrażenie, że gdybym chorowała na taką chorobę, to chyba nie potrafiłabym myśleć o niczym innym, pracować w miarę normalnie. Choroba chyba przesłoniłaby cały mój świat i skupiona byłabym na tym, co mogę zrobić, by się leczyć. A postawa i słowa księdza Jana wskazują na coś zupełnie innego – on pomimo choroby, stara się żyć i pracować tak jak dotychczas, wypełniać swoje obowiązki, myśleć o innych. Niesamowicie to budujące i piękne, choć nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak musi to być trudne.

Przeczytane: 21.05.2015
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz