niedziela, 22 lutego 2015

"Blask fantastyczny" Terry Pratchett (16/2015)

Świat Dysku; tom 2
(Cykl o Rincewindzie)

Cudownie się czytało!
Po „Kolorze magii”, który nie powalił mnie tak, jak spodziewać się mogłam po wszechotaczających mnie zachwytach nad Pratchettem, obawiałam się, że może ten autor to nie moja bajka. Ale obawy były na szczęście nietrafione, „Blask fantastyczny” jak dla mnie jest o niebo lepszy od „Koloru magii”, żarty się autorowi wyostrzyły, sarkazm i ironia też podskoczyły o poziom wyżej. Właśnie, sarkazm i ironia to to, co uwielbiam i czytanie „Blasku…” było dla mnie prawdziwą frajdą.
Kufer i Dwukwiat są cudowni, Rincewind zresztą również. Każdy z nich inny, ale każdy wspaniały.

„Rincewind wiedział, że Dwukwiat nie tylko patrzy na świat przez różowe okulary… postrzega go też różowym mózgiem i słyszy różowymi uszami”.

Dobrali się rewelacyjnie. Dialogi sceptycznego Rincewinda z niesamowicie optymistycznym Dwukwiatem, w tle z dość niezależnym Kufrem – doprawdy uczta dla czytelnika.

Dylemat „czy czytać dalej Pratchetta” bezpowrotnie (mam nadzieję) zniknął, a pojawił się nowy: „czy czytać dalej cykl o Rincewindzie, czy zacząć kolejny”. Takie dylematy to ja mogę mieć :)

Przeczytane: 21.02.2015
Moja ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz