czwartek, 7 września 2017

"Zabij mnie znów" Rachel Abbott (51/2017)

Z każdą stroną moja ocena tej książki spadała i spadała. To, że skończyło się na ocenie 3/10, to zasługa tylko mojego początkowego dobrego nastawienia do tej książki. Nastawienie miałam dobre, bo poprzednią książkę Rachel Abbott („Obce dziecko”) oceniłam lepiej, na 7/10.
Maggie, główna bohaterka, jest nadzwyczajną idiotką. Poza tym jest podobno prawniczką. To już pierwszy absurd. Być może przeceniam prawników, ale wydaje mi się, że są to z reguły myślący ludzie, bo jednak ich praca wymaga odrobiny wysiłku ze strony szarych komórek. Nie twierdzę, że każdy prawnik to orzeł wśród inteligentów, ale nie wierzę, żeby jakikolwiek prawnik był w stanie wykonywać swoją pracę, będąc jednocześnie tak ułomnym na rozumie jak Maggie. Ta kobieta nie wykazała się jedną racjonalną czynnością, żaden jej pomysł nie był dobry. Wszystko co robiła i co mówiła było jedną wielką głupotą.
Nie będę przytaczała wielu przykładów jej nierozumnego postępowania, bo musiałabym pół książki przepisać, powiem tylko, że wątpliwości odnośnie inteligencji bohaterki zaczęłam mieć w początkowych rozdziałach, kiedy to Maggie, już po zaginięciu męża, każdy jeden telefon odbiera słowami „och Duncan, dzięki Bogu”. Nie muszę chyba dodawać, że po drugiej stronie ani razu nie było Duncana… Nie wiem jak Wy, ale ja jak ktoś dzwoni, to raczej zaczynam bardziej standardowo i z autopsji mogę stwierdzić, że „Halo” czy „Słucham” sprawdza się o wiele lepiej. Nadzieję na to, że w Maggie są jednak jakieś pokłady rozumu straciłam w połowie książki, w momencie, gdy kobieta dziękowała istocie boskiej za założenie konta na facebook’u: „Teraz dziękowała jakiejś boskiej istocie, w którą nie wierzyła, za to, że podjęła taką decyzję”. To zdanie trudno mi opatrzyć jakimś komentarzem, więc lepiej już skończę temat głupoty Maggie. Próbkę już macie i wierzcie mi, lepiej nie będzie.

Generalnie z logiką słabo w tej książce. Wydarzenia też jakieś bez ładu i składu, naciągane, nieprawdopodobne. Natłok zdarzeń, co jedno to mniej logiczne.

Wierzcie mi, że jak podczas lektury zaczniecie sami się pytać „Gdzie sens? Gdzie logika?” to do ostatniej strony już nie przestaniecie. A zdania jak „Była pewna, że nigdy się stąd nie wydostanie, ale znajdzie go, jeśli tylko będzie miała szansę” będą jedynie kolejnym nadwyrężeniem Waszej czytelniczej cierpliwości.
Nie polecam.

Przeczytane: 25.06.2017
Moja ocena: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz