piątek, 16 grudnia 2016

5na1 „Zero zero zero” Robert Saviano

Projekt 5na1 po raz dziewiąty, listopad 2016

No i projekt napotkał na czasową obsuwę :) Nieco później niż zwykle zapraszam do naszych opinii, tym razem o książce Roberto Saviano "Zero zero zero"
Literatura faktu – coś co bardzo lubię i czego jest u mnie sporo w tym roku. Niemniej do „Zero zero zero” podchodziłam z dystansem, bo temat narkotyków nie jest mi bliski i jakoś niezbyt pociągało mnie zgłębianie tego tematu.
No i było ciężko. Na tyle ciężko, że nie dałam rady przez książkę przebrnąć. Zaczynałam ją kilka razy, ale czytanie tego męczyło mnie nieziemsko. Irytował mnie język i styl, tematyka nie wciągała. Po czwartym podejściu odpuściłam.

Z tego co przeczytałam, to ćpa tylu ludzi, że zastanawiam się, jak świat właściwie funkcjonuje… No i połowa znajomych każdego z nas też bierze kokę. Chciałabym, żeby któryś z moich znajomych przyznał mi się do tego, bo do teraz żyję w błogiej nieświadomości i przeświadczeniu, że nie znam nikogo, kto kokainę zażywa. Takich od trawki to owszem, kilku bym wskazała, ale serio, o kokainie nic nie wiem.
Z książki wiem też, że ‘wszyscy’ chcą oszukać (tu: wydymać) ‘wszystkich’. Nie mój język, nie mój styl, nie moje klimaty. Enigmatyczni są również ci ‘wszyscy’, no ale mówię, narkoświatek to nie moje rejony, więc może czegoś nie ogarniam.

To, co dałam radę przeczytać niesamowicie mnie nudziło. Zasypiałam dosłownie po przeczytaniu dwóch stron. Gdybym była zmuszona do całego jej przeczytania, zajęłoby mi to chyba z pół roku. Nie dawałam rady czytać tego dłużej niż 15 minut pod rząd.

Niemniej, jeśli ktoś jest tematyką zainteresowany, to niech nie zniechęca się moją opinią i po książkę sięga. Może Wam podejdzie bardziej. 

Recenzje pozostałych blogerów biorących udział w projekcie znajdziecie tutaj:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz