Powieść biograficzna, opowiadająca o życiu Krystyny Skarbek, Polki, agentki
brytyjskiej tajnej służby.
Sięgając po książkę nie miałam pojęcia o czym ona będzie – tym bardziej
nie spodziewałam się biografii (nie jest to biografia sensu stricto, ale
powiedzmy biografia fabularyzowana). Autorka sporo w tej ‘biografii’ dodała od
siebie, doceniam jednak, że Maria Nurowska zechciała postać pani Krystyny
przypomnieć i napisała taką powieść – inaczej pewnie niewielkie byłyby szanse,
że dowiedziałabym się kim była Krystyna Skarbek.
Główna bohaterka była niewątpliwie postacią bardzo ciekawą i
intrygującą, a jej biografia spokojnie mogłaby zostać rozdzielona na kilka osób
i o każdej z tych osób moglibyśmy powiedzieć, że miała ciekawe życie.
Krystyna była kobietą odważną, momentami aż można się zastanawiać gdzie
ulatywał jej strach – bo wielokrotnie zdawało się, że strachu wcale nie
odczuwa.
Romansów i mężczyzn w życiu Krystyny było bardzo dużo. Czy była
kokietką? Nie odniosłam takiego wrażenia. Miało się wrażenie, że Krystyna nie
musi za wiele robić, nie musi uwodzić w wyrafinowany sposób – mężczyźni sami do
niej lgną. Pomimo tych licznych miłostek, trudno mówić o jakiejś prawdziwej
wielkiej miłości. Czy była szczęśliwa?
Nie wiem, ale nie bardzo mogłam dostrzec co tak naprawdę mogłoby być oznaką jej
szczęścia. Była samotna, pomimo tego ilu mężczyzn ją otaczało. Femme fatale?
Pasowałaby. Tak chyba właśnie ja postrzegam i to najtrafniej oddaje to, co o
niej sądzę.
Nie polubiłam Krystyny. Niby miała cechy, które w kobietach lubię –
była zaradna, samodzielna, bystra, ale przy tym wszystkim wydawała mi się mało
ludzka – emocje skrywała dość dobrze, strachu nie okazywała, mężczyzn zmieniała
jak rękawiczki.
Mam problem, żeby właściwie ocenić tę książkę. Faktem jest, że na
powieść patrzę przez pryzmat samej postaci, głównej bohaterki – której nie
polubiłam, więc pewnie podświadomie jakąś gwiazdkę mniej daję z tego powodu. Z
drugiej strony – Maria Nurowska napisała tę powieść pięknie, stylowo, nie mogę
się niczego doczepić. Na plus zdecydowanie jest też sam pomysł na powieść i na
wykorzystanie postaci Krystyny Skarbek. To doceniam bardzo. Nie wiem, czy to
tylko ja jestem taką ignorantką, że o pani Skarbek wcześniej nie słyszałam, ale
choć nie obdarzyłam jej sympatią, to cieszę się, że taką postać poznałam.
Przeczytane: 30.10.2015
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz