Pierwsza połowa książki to część obyczajowa. Poznajemy historię kilku
mieszańców Castle Rock, zróżnicowaną mieszankę osobowości – od pijaczka,
poprzez zastraszoną żonę, do niby szczęśliwej rodzinki, ale ze zdradą w tle.
Przez te prawie pół książki nie dzieje się w zasadzie nic, co mogłoby
przerażać, a jednak napięcie jest nie mniejsze niż w dalszej części powieści. A
wszystko to za sprawą psa. Psa, który już na początku powieści zostaję kąśnięty
przez nietoperza. I już wiemy, że dobrze dla psa to to się nie skończy.
Szybciutko staje się jasne co psu jest – ale nic się właściwie nie dzieje.
Właściwie więc, to pierwsze pół książki, to takie oczekiwanie – kiedy wreszcie
zaczną się dziać straszne rzeczy? Bo że się zaczną dziać – to jest jasne. Autor
niemniej nie ułatwia nam tego oczekiwania. Czytamy o kolejnych problemach dnia
codziennego mieszkańców Castle Rock, o ich oczekiwaniach, rozczarowaniach,
troskach, mając ciągle gdzieś w myślach psa, który powoli włóczy się po
okolicy.
No i nagle (hmm, właściwie w połowie książki, więc ‘nagle’ nie jest
chyba najlepszym tu określeniem) zaczyna się robić strasznie. A jak już zaczęło
się robić strasznie – to nie przestało, aż do ostatniej strony. Tyle tylko, że
pod koniec strach zaczyna przeistaczać się w smutek. Bo naprawdę smutno powieść
się kończy, byłam bardzo niepocieszona kończąc czytać powieść. W tej drugiej
części książki – która z obyczajówki zamienia się w ‘film akcji’ dzieje się
tyle, że nie sposób przerwać czytania. Pochłania całkowicie, zwłaszcza, ze
autor nieco się nad nami znęca – suspensy, w każdej właściwie groźnej akcji,
King opanował tu do perfekcji. Jak już jest bardzo niebezpiecznie, nerwowo i
właściwie tylko czekamy na tragedię, King włącza pauzę i raczy nas opowieściami
o problemach służbowych jednego z bohaterów, a innym razem o wizycie
zastraszonej żony u swej siostry. Więc czytamy szybko – żeby tylko te ‘wątki
poboczne’ jak najszybciej przejść i wrócić do wyczekiwanej akcji. Swoją drogą,
te wątki poboczne są ciekawe, zróżnicowane, przedstawiające niełatwe codzienne
decyzje dobrze skonstruowanych bohaterów; nie są tylko zapychaczem stron, jak
to czasem bywa gdy autor chce na chwilę zawiesić akcję.
Nie mam zbyt dużego porównania z innymi książkami Kinga, bo nie znam
ich za wiele. Poza tym, każda którą czytałam, jest inna od kolejnej. Nie mamy
tu właściwie nic nadprzyrodzonego, przedstawione wydarzenia są realne i przy dość
nieszczęśliwym zbiegu okoliczności, możliwe do wydarzenia się (pomijając
momentami okropną głupotę bohaterów i kilka przedziwnych technicznych spraw).
Po tej udanej lekturze, chętniej spoglądam w stronę półki z innymi
powieściami Stephena Kinga.
Przeczytane: 1.08.2015
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz