poniedziałek, 22 grudnia 2014

"Jedwabnik" Robert Galbraith (71/2014)

Średnio mi się to podobało… Niby czytało się szybko, ale po „Wołaniu kukułki” jestem rozczarowana tą częścią.

Zacznę od tego – co niekoniecznie musi być minusem – że tak naprawdę to nie kryminał, a powieść obyczajowa z wątkami kryminalnymi, prowadzonymi kiepsko, nieco nudnymi i tak naprawdę, mało kryminalnymi. Jeśli więc ktoś spodziewa się mrocznego kryminału, to będzie rozczarowany. Lepsza z tego jednak powieść obyczajowa, niż kryminał.

Druga sprawa, która skutecznie zniechęciła mnie do polubienia tej powieści, to tematyka książek zamordowanego pisarza, Owena Quine’a. Obrzydliwe było czytanie o gnijących genitaliach i temat ten kompletnie nie pasował mi do wizerunku całości „Jedwabnika” (trochę takie zderzenie – temat nudny, kryminał słaby, bardziej młodzieżowy niż dorosły, a tu takie odpychające opisy książek Quine’a).

Powieść jest nieco przekombinowana, autorka sama zaplątała się niczym jedwabnik w swe własne dzieło. Mam wrażenie, że można by wyciąć z książki połowę czczej paplaniny i nudnych wątków i obyłoby się to bez większej szkody dla całej książki.

Plusem jest para głównych bohaterów. Lubię Robin i Cormorana, choć Robin podpadła mi nieco miganiem się od wsparcia swojego chłopaka po śmierci jego matki. Praca pracą, ale są sytuacje, w których naprawdę nie jest się niezastąpionym… Zdziwiło mnie też, jak przeczytałam, że Strike ma 36 lat… Jakoś nie pamiętam, czy w „Wołaniu kukułki” wspomniany był jego wiek, ale tutaj mnie to bardzo zaskoczyło. Po pierwszej części zdecydowanie wyobrażałam go sobie jako starszego o jakieś 10 lat.

Podsumowując – rozczarowała mnie ta książka. Jak nie przeczytacie, to niewiele stracicie.

Przeczytane: 19.12.2014
Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz