5na1 po raz szósty; sierpień 2016
Jędrek, Darek, Dagmara. Jacek,
Dawid, Dominika. Fikcja i rzeczywistość, splecione ze sobą nierozerwalnie.
W tej książce jest wiele
płaszczyzn, które mnie zachwyciły – język, bohaterowie, dbałość o szczegóły,
realizm miejsc. Ale od początku.
I tu mamy pierwszą nieoczywistość,
w którą obfituje ta książka. Zapewne jest to literatura współczesna, która do
opowiedzenia historii wykorzystuje rzeczywiste zdarzenia. Ale reportażem
zdecydowanie nie jest. Jest tu sporo psychologii, można więc powiedzieć, że to
powieść psychologiczno – obyczajowa, ale Orbitowski nie bawi się w psychologa i
nie próbuje wytłumaczyć nam dlaczego stało się to, co się stało.
A co się stało?
Stało się morderstwo, i to nie
jedno, a dwa (choć gdyby wliczyć kotki, to i jeszcze więcej…). Dokonał ich
Jacek B. (ochrzczony przez Orbitowskiego Jędrkiem B.) w momentach, w których
wychodziła z niego inna dusza. Inna dusza - tyle właśnie musi nam posłużyć za
wyjaśnienie motywów zabójcy – innego od Orbitowskiego nie dostaniemy. Można by
rzec, że autor wziął gotową historię, nieco ją obrobił, dodał warstwę fikcyjną,
przedstawił bohaterów i książka gotowa. Ale – jak to zrobił! Z niesamowitym
wyczuciem chwili o jakiej mówi, idealnie dobranym językiem, zgrabnym stylem.
A więc język i styl
Prosty, oszczędny. Zdania krótkie,
czasem jakby wręcz urywane. Jest w nich dokładnie tyle, ile musi być. Ani
jednego zbędnego przymiotnika, ani jednego słowa za dużo. To się udziela. Jak
myślę o tej książce, to w głowie układam też takie zdania. Krótkie. Wprost. Bez
owijania w bawełnę.
„Słońce jeszcze nie wstało. Mama cieszy się, że mamy co jeść. Nie każdy
tutaj, na Jasnej, może to o sobie powiedzieć”
„Tatusiowi pogorszyło się. Zwalił się na wyro dobrze po piątej i teraz śpi
twarzą do dołu. Na czubku jego głowy pojawił się łysy placek (…) Przewracam go
na bok i nakrywam kołdrą. Podnoszę kurtkę z podłogi w przedpokoju i daję na
wieszak”
Krótko. Wprost. Bez upiększania.
Tak samo jest o bohaterach.
Jędrek, Krzysiek, tatusiowie…
…czyli bohaterowie. Postacie
nieidealne, postacie idealne. Nieidealne w tym, jacy są. Idealnie przedstawione.
Wszyscy, co do jednego bohatera, przedstawieni są tak, jak postacie w książkach
powinny być przedstawione. Są tak wyraziści, że dawno takich nie spotkałam.
Wkurzają, wzbudzają litość. Słyszymy ich słowa, słyszymy ich myśli. Jesteśmy z
nimi w kuchni, idziemy Jasną, na Fordon, podtrzymujemy pijanego ojca,
podglądamy Dagmarę przez dziurkę od klucza. To bycie z bohaterami jest
niesamowite. Całkowite. Dopełnia to tło lat 90., które pamiętam, choć jako
gówniara, ale swoje skojarzenia mam.
W tle
„Meblościankę wypełniają kieliszki, karafki, szklanki w koszyczkach i
książki oprawione w płótno”
„Przeklina Macierewicza i Korwin-Mikkego, którzy cztery lata temu zaczęli
ten niedorzeczny cyrk z lustracją. Spotkała ich zasłużona kara: wylecieli z
polityki i nigdy nie wrócą, a jeśli wrócą, będzie to oznaczało koniec Polski” (sic!)
W tle Urszula, Kasia Kowalska, „Dumka
na dwa serca”. To co w tle, jest tu niesamowicie ważne. Bez tego obraz tamtych
wydarzeń nie byłby pełen. Tworzy klimat, oddaje rzeczywistość, w jakiej żył
Jędrek. Z pewnością autor nie przedstawia pełnego przekroju społeczeństwa z lat
90. XX wieku (trudno to zrobić w postaciach trzech nastolatków i ich ojców),
ale wycinek, który zawarł w bohaterach, przedstawił idealnie. Każdy szczegół
lat 90. jest dopieszczony, trafiony, zgodny z rzeczywistością. Zafascynowana
byłam tym, jak autor zadbał o każdy szczegół, jak perfekcyjnie przedstawił
tamte czasy. Nie umknęła mu meblościanka, ani Kasia Kowalska, nie umknęła guma
Turbo. Byłam tam całkowicie.
Powieść nieoczywista, niejednoznaczna, inna. Taka, w której tło hipnotyzuje niekiedy bardziej
niż historia na pierwszym planie. Jest szaro, jest mroczno. Na każdej kolejnej
stronie nie jawią się kolory, ani żadna wesoła opowieść. Zresztą, wcale tego
nie oczekujemy. Urzeka dbałość o szczegóły. Powala surowość stylu, emocje
wychodzące z prostych słów. I historia. Ta nierzeczywista, choć rzeczywista, historia.
„Ja sobie myślę, że w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi,
a w drugim nie budzi, i tyle (…) Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka,
by zabić, i już”
PS. Tyle się napisałam, a mam wrażenie,
że tego co najważniejsze w tej książce, nie zdołałam Wam powiedzieć…
PS 2. Czy bardzo źle o mnie
świadczy, że jednym z wydarzeń, które poruszyły mnie najbardziej jest morderstwo
kotków?
Przeczytane: 26.08.2016
Moja ocena: 8/10
Język: 5
Emocje: 5
Pomysł: 4
Akcja: 4
Recenzje pozostałych blogerów biorących udział w projekcie znajdziecie tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz