poniedziałek, 5 września 2016

5na1 "Inna dusza" Łukasz Orbitowski (52/2016)

5na1 po raz szósty; sierpień 2016

Jędrek, Darek, Dagmara. Jacek, Dawid, Dominika. Fikcja i rzeczywistość, splecione ze sobą nierozerwalnie.

W tej książce jest wiele płaszczyzn, które mnie zachwyciły – język, bohaterowie, dbałość o szczegóły, realizm miejsc. Ale od początku.

Jakim gatunkiem literackim jest „Inna dusza”?
I tu mamy pierwszą nieoczywistość, w którą obfituje ta książka. Zapewne jest to literatura współczesna, która do opowiedzenia historii wykorzystuje rzeczywiste zdarzenia. Ale reportażem zdecydowanie nie jest. Jest tu sporo psychologii, można więc powiedzieć, że to powieść psychologiczno – obyczajowa, ale Orbitowski nie bawi się w psychologa i nie próbuje wytłumaczyć nam dlaczego stało się to, co się stało.

A co się stało?
Stało się morderstwo, i to nie jedno, a dwa (choć gdyby wliczyć kotki, to i jeszcze więcej…). Dokonał ich Jacek B. (ochrzczony przez Orbitowskiego Jędrkiem B.) w momentach, w których wychodziła z niego inna dusza. Inna dusza - tyle właśnie musi nam posłużyć za wyjaśnienie motywów zabójcy – innego od Orbitowskiego nie dostaniemy. Można by rzec, że autor wziął gotową historię, nieco ją obrobił, dodał warstwę fikcyjną, przedstawił bohaterów i książka gotowa. Ale – jak to zrobił! Z niesamowitym wyczuciem chwili o jakiej mówi, idealnie dobranym językiem, zgrabnym stylem.

A więc język i styl
Prosty, oszczędny. Zdania krótkie, czasem jakby wręcz urywane. Jest w nich dokładnie tyle, ile musi być. Ani jednego zbędnego przymiotnika, ani jednego słowa za dużo. To się udziela. Jak myślę o tej książce, to w głowie układam też takie zdania. Krótkie. Wprost. Bez owijania w bawełnę.

„Słońce jeszcze nie wstało. Mama cieszy się, że mamy co jeść. Nie każdy tutaj, na Jasnej, może to o sobie powiedzieć”

„Tatusiowi pogorszyło się. Zwalił się na wyro dobrze po piątej i teraz śpi twarzą do dołu. Na czubku jego głowy pojawił się łysy placek (…) Przewracam go na bok i nakrywam kołdrą. Podnoszę kurtkę z podłogi w przedpokoju i daję na wieszak”

Krótko. Wprost. Bez upiększania. Tak samo jest o bohaterach.

Jędrek, Krzysiek, tatusiowie…
…czyli bohaterowie. Postacie nieidealne, postacie idealne. Nieidealne w tym, jacy są. Idealnie przedstawione. Wszyscy, co do jednego bohatera, przedstawieni są tak, jak postacie w książkach powinny być przedstawione. Są tak wyraziści, że dawno takich nie spotkałam. Wkurzają, wzbudzają litość. Słyszymy ich słowa, słyszymy ich myśli. Jesteśmy z nimi w kuchni, idziemy Jasną, na Fordon, podtrzymujemy pijanego ojca, podglądamy Dagmarę przez dziurkę od klucza. To bycie z bohaterami jest niesamowite. Całkowite. Dopełnia to tło lat 90., które pamiętam, choć jako gówniara, ale swoje skojarzenia mam.

W tle
„Meblościankę wypełniają kieliszki, karafki, szklanki w koszyczkach i książki oprawione w płótno”

„Przeklina Macierewicza i Korwin-Mikkego, którzy cztery lata temu zaczęli ten niedorzeczny cyrk z lustracją. Spotkała ich zasłużona kara: wylecieli z polityki i nigdy nie wrócą, a jeśli wrócą, będzie to oznaczało koniec Polski” (sic!)

W tle Urszula, Kasia Kowalska, „Dumka na dwa serca”. To co w tle, jest tu niesamowicie ważne. Bez tego obraz tamtych wydarzeń nie byłby pełen. Tworzy klimat, oddaje rzeczywistość, w jakiej żył Jędrek. Z pewnością autor nie przedstawia pełnego przekroju społeczeństwa z lat 90. XX wieku (trudno to zrobić w postaciach trzech nastolatków i ich ojców), ale wycinek, który zawarł w bohaterach, przedstawił idealnie. Każdy szczegół lat 90. jest dopieszczony, trafiony, zgodny z rzeczywistością. Zafascynowana byłam tym, jak autor zadbał o każdy szczegół, jak perfekcyjnie przedstawił tamte czasy. Nie umknęła mu meblościanka, ani Kasia Kowalska, nie umknęła guma Turbo. Byłam tam całkowicie.

Powieść nieoczywista, niejednoznaczna, inna. Taka, w której tło hipnotyzuje niekiedy bardziej niż historia na pierwszym planie. Jest szaro, jest mroczno. Na każdej kolejnej stronie nie jawią się kolory, ani żadna wesoła opowieść. Zresztą, wcale tego nie oczekujemy. Urzeka dbałość o szczegóły. Powala surowość stylu, emocje wychodzące z prostych słów. I historia. Ta nierzeczywista, choć rzeczywista,  historia.

„Ja sobie myślę, że w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi, a w drugim nie budzi, i tyle (…) Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka, by zabić, i już”

PS. Tyle się napisałam, a mam wrażenie, że tego co najważniejsze w tej książce, nie zdołałam Wam powiedzieć…

PS 2. Czy bardzo źle o mnie świadczy, że jednym z wydarzeń, które poruszyły mnie najbardziej jest morderstwo kotków?

Przeczytane: 26.08.2016
Moja ocena: 8/10

Język: 5
Emocje: 5
Pomysł: 4
Akcja: 4

Recenzje pozostałych blogerów biorących udział w projekcie znajdziecie tutaj:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz