Akcja toczy się szybko, cały czas się coś dzieje, nie zwalnia nawet na
chwilę. Kiedy już myślimy, że coś „wow” się wydarzyło, za niedługą chwilę
dzieje się jeszcze większe „wow” i to z takiej strony, z jakiej się nie
spodziewamy. Dawno nie czytałam kryminału z aż tak szybką akcją! Dobrze, że
akurat miałam troszkę więcej czasu, bo oderwać się od tego ciężko było. Dwa dni
i po książce.
Podobało mi się wplecenie historii Kuby Rozpruwacza w tę historię. Aż
nabrałam chętki, żeby coś typowo o nim samym poczytać – muszę poszukać jakiejś
prawdziwej historii o nim.
Podobało mi się, jak są skonstruowani bohaterowie, styl, jakim autorka
się posługuje, szczegóły dotyczące Londynu. Choć czasem było tego sporo, nie
były to tylko nużące opisy, a wątki czemuś służące.
Lubię też od czasu do czasu poczytać książki gdzie narratorem jest
główny bohater, a że dawno takiej powieści nie czytałam – tym większą frajdę
sprawiła mi lektura „Ulubionych rzeczy”, gdzie to właśnie Lacey opowiada nam
swoją historię.
Nie wiem jeszcze czy lubię główną bohaterkę, Lacey. Dobrze to
wykreowana postać, ale sympatii mojej jeszcze jednoznacznie nie zdobyła. Póki
co, jej historia jest jak dla mnie nieco zakręcona, nie wiem, czy nie za bardzo
udziwniona. Fakt, że jeszcze takiego czegoś nie było wśród bohaterów cykli
kryminalnych (spośród mi znanych), więc plus za taką nowinkę. Ale zanim wyrobię
sobie zdanie w tej kwestii, przeczytam kolejną część. Może dalej sama bohaterka
bardziej mnie do siebie przekona niż dotychczas.
Naiwne były też niektóre akcje policji, czy może nawet bardziej – samej
Lacey. Po co ona czasem sama coś kombinowała? Pchała się nieuzbrojona w
niebezpieczne miejsca? To nawet ja bym wiedziała, że tak się nie robi :) Ale, ale – te minusiki
nie zaburzają mojej całościowej, bardzo dobrej opinii o tej książce.
Przeczytane: 25.06.2015
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz