No nie podobało mi się
to. Flaki z olejem na 640 stronach. Cieszę się, że nie od tego rozpoczęłam moją
przygodę z twórczością pani Link, bo jak dla mnie, "Dom sióstr" byłby
bardzo kiepską rekomendacją dla jej powieści. Zaczęłam od "Echa winy"
i o wiele bardziej podobał mi się klimat, styl tamtej książki.
Barbara i Ralph, małżeństwo,
chcąc ratować swój związek wyjeżdżają do Anglii i wynajmują tam dom. Już pierwszego
dnia w okolicy szaleje śnieżyca i odcina wynajęty dom od świata. Barbara
szperając w zakamarka domu znajduje zapiski byłej właścicielki domu, Frances.
Historia, którą czyta wciąga ją niesamowicie i od tej pory w powieści
przeplatają się losy Barbary i Frances. Niestety, mnie dzieje Frances nie
wciągnęły ani trochę.
Nie mam niestety nic
dobrego do powiedzenia o "Domu sióstr". Wynudziło mnie to, dłużyło mi
się czytanie tego, naprawdę to męczyłam. Nie było w niej nic, na co czekałabym
sięgając za każdym razem po książkę. Nie ciekawiło mnie, co się za chwilę
wydarzy. No nic, zero pozytywnych emocji.
Nie będę tej książki
polecać, choć wiem, że ma ona wielu zwolenników.
Przeczytane: 10.08.2014
Moja ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz