czwartek, 12 października 2017

"Czarna" Wojciech Kuczok (59/2017)

To nie będzie popularna opinia, bo wbrew wszechobecnym zachwytom nad tą książką.

Mam problem z oceną tej książki. Większość wysokich ocen i pozytywnych opinii tej opowieści skupia się i podkreśla niezwykłość opisanej historii. Tyle tylko, że sama historia nie jest zasługą autora, bo wydarzyła się naprawdę. Tak to bywa najczęściej – najbardziej dramatyczne historie pisze życie.

Mąż, żona, kochanka, zdrada, wielka miłość, tragiczny finał. Ja nie znałam tej historii z gazet, nie wiedziałam więc jak się skończy. Skończyła się naprawdę tragicznie i to mną wstrząsnęło.

Rzecz dzieje się w Czarnej, małej mieścinie, w której każdy zna każdego i nic się przed sąsiadem nie ukryje, wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Prowincja nie ułatwia romansu i choć sądzę, że sam fakt romansu z zamężną osobą nie różni się niczym w małej mieścinie i dużym mieście, to jednak w tej pierwszej trudniej chyba ukryć to przed światem.

To nie jest powieść, to tragedia naprawdę istniejącej rodziny, jedynie przebieg rozmów i myśli bohaterów są wymysłem autora. A autor postawił na stereotypy – jak prowincja, to sami głupcy i zacofańcy, jak zdradzana żona – to nieatrakcyjna i monotonna. Opisy seksu, niejednokrotnie wulgarne – po co? Po to, żeby pokazać kontrast między oziębłą (?) żoną a wyzwoloną kochanką, której niestraszne miłosne uniesienia w miejscach publicznych? Kolejny stereotyp. Nie przekonuje mnie to ani odrobinę. Do tego dzieci Jeremiego – córki i syn. Trudno, żeby żywiły ciepłe uczucia do kochanki ojca. Ale autor przedstawił je tak, że wyszły żądne krwi potworki. Czy takie były w rzeczywistości? Nie wiem i wątpię, żeby wiedział to sam autor.

Najbardziej prawdopodobną postacią wydała mi się Maria. Jej osamotnienie i fatalne zauroczenie. Musiała być naprawdę w jakiś sposób opętana uczuciem, by stało się to, co się stało.

Na plus konstrukcja językowa, jaką stworzył Kuczok, choć zdaję sobie sprawę, że niektórych może to drażnić. Nie chodzi mi o same słowa - ze wspomnianymi opisami nieatrakcyjności żony i seksu z Marią, autor nieco popłynął – ale właśnie o konstrukcję, grę słów. Krótkie sceny, trochę neologizmów, monologi. Tylko niepotrzebne wulgaryzmy mącą całokształt.

Cały czas nie opuszcza mnie jedna myśl – to wydarzyło się naprawdę. Ta rodzina istnieje. Co myśli żona, która czyta o swoich obwisłościach? Co czuje mąż, który zdradził, przyczynił się do nieszczęścia, ale wie, że takich słów jak w „Czarnej” nie powiedział, a jego relacja z Marią była jednak inna? A córki, kiedy czytają o sobie? Po co ta historia ujrzała światło dzienne w takiej formie?

Przeczytane: 22.07.2017
Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz