Ta część mniej mnie przekonała niż tom pierwszy. Nie wiem, czy język i styl się autorowi pogorszyły, czy może jest to spowodowane inną formą książki, z jaką miałam do czynienia – tom pierwszy słuchałam, tom drugi czytałam książkę papierową. Zauważyłam to już wcześniej, że czasem w audiobooku, jak historia mocno mnie pochłania, nie zawsze zwracam uwagę na styl i język (jeśli nie jest to nad wyraz toporne). Widząc jednak to samo na papierze – razi to bardziej.
Islandia u Indriðasona znów jest mroczna, tajemnicza, z surowym klimatem. Zbrodnia wypływająca na wierzch po wielu latach zapomnienia. Historia wciąga. Akcja nie jest pędząca, rzadko były momenty, gdy nie mogłam się doczekać kolejnej strony. Owszem, czytało się sprawnie, ale bliżej temu do tradycyjnego kryminału, z w miarę typowym prowadzeniem śledztwa, niż do niespodziewanych zwrotów akcji i rozwiązań wyskakujących znikąd (a już na pewno nie z logicznie prowadzonego dochodzenia). Interesujące były rozdziały z retrospekcją. Wydarzenia z okresu II wojny światowej, których konsekwencje ukształtowały życie bohaterów.
„Grobowa cisza” to również dalsze losy inspektora Erlendura. Niełatwe, zakręcone losy, rodzina, której daleko do ideału. To właśnie ze względu na życie prywatne Erlendura warto czytać tomy serii po kolei.
Przeczytane: 23.04.2017
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz