poniedziałek, 12 czerwca 2017

"Czasami wołam w niebo" Tamara Zwierzyńska-Matzke, Sven Matzke (26/2017)

Moja ocena tej książki jest tu zupełnie bez znaczenia. Inaczej niż emocjami oceniać się tego nie da. Dawno żadna już książka tak mną nie trzepnęła, ale po pamiętniku młodszej ode mnie dziewczyny umierającej na raka nie powinnam się chyba niczego innego spodziewać. A jednak nie sądziłam, że aż tak mnie to ruszy.

Nie potrafię i nie chcę nawet wyobrażać sobie tego co ona i jej rodzina przechodziła. Wiem, że w dzisiejszych czasach trudno spotkać rodzinę, w której raka by nie było. Ale czytać ostatnie myśli tak młodej osoby, to naprawdę nie jest łatwe. Dobrze, że miała takiego Svenka…

Nie mam pojęcia jaki jest styl czy język tej książki. Ta część chyba zadziała się gdzieś obok mnie.

Ostatnie 50 stron, choć wiedziałam co się zdarzy, czytałam już z duszą na ramieniu. I tylko te myśli – niech jej siostra przyjedzie do niej może dwa dni szybciej, bo w sobotę może być za późno. Niech jej rodzina zdąży, już przecież jedzie.

Ech, dość na razie takich książek.

Przeczytane: 3.04.2017
Moja ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. A ja Tamarę znałam, tymbardziej książka wywarła na mnie tyle emocji...

    OdpowiedzUsuń