Przyznam, że początek bardzo mnie poruszył. Zaskoczył. Odrzucił. Nie wiedziałam, czy dam radę przez to przebrnąć. Krzywda dzieci to nie jest to, czego czytanie, nawet w kryminałach, przychodzi łatwo. Ciekawość rozbudzona przez mocny początek zwyciężyła i książki na bok nie odłożyłam. Przebrnęłam, dałam się wciągnąć w fabułę, która okazała się być naprawdę ciekawa.
Malownicze Karkonosze stają się nowym miejscem urzędowania komisarza Mortki. Krotowice miały być miejscem spokojnej pracy Jakuba, tymczasem zgłoszenie zaginięcia dziecka zakłóca panującą harmonię i pociągając za sobą kolejne zdarzenia, prowadzi do zaskakujących odkryć w miejscowych uranowych sztolniach.
Bohaterowie są dobrze skonstruowani, dobrze wpleceni w całą intrygę. Ta jest spójna, starannie poprowadzona. Jest i logika w działaniu Mortki, i logika w domniemanej zbrodni.
Bardzo dobrze się to czytało. Język nieudziwniony, naturalny. Autorowi nie można odmówić łatwości pisania i tworzenia zagadek kryminalnych. Cieszy, że na polskim podwórku mamy takich pisarzy kryminałów jak Wojciech Chmielarz. Dobrze, że komisarz Mortka powraca w kolejnych tomach.
Przeczytane: 05.07.2017
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz