Moja ocena tej książki to 8/10 ale uczciwie mówię, że co
najmniej jedna gwiazdka wyżej (a może nawet i dwie) jest za mój sentyment do
Islandii, za uśmiechanie się do siebie podczas lektury, za Basków w jednym z
rozdziałów.
Byłam na Islandii w tym samym czasie, w którym
powstawało sporo historii z tej książki – jak autorzy, cieszyłam się nadzwyczaj
pogodnym latem i oglądałam mecze rozpoczynającego się Euro 2016.
Tak niespiesznie czytało się tę książkę. Bywało
poetycko, ale tak w sam raz. Ze wspomnień nie powstała ckliwa laurka, po prostu
w ładny sposób przedstawili oni surowość klimatu Islandii. Mało jest autorów w
tej książce, dużo Islandii, jej mieszkańców, tych rdzennych i przybyłych z
różnych zakątków świata. Spokojna narracja, nienachalne opowieści o różnej
tematyce, z różnych stron wyspy. Tematy nieoczywiste, czasem wręcz zaskakujące,
jak np. ten o Baskach. Skąd w ogóle pomysł, żeby opowieść o nich wpleść do książki
o Islandii? (Co osobiście bardzo doceniam, bo choć dwa lata w Kraju Basków
mieszkałam, a Islandia mnie fascynuje, to tej historii nie znałam).
Pomimo tego, że książka bardzo mi się podobała, nie
wiem, czy od niej chciałabym zacząć poznawanie Islandii, gdybym tej wcale nie
znała (właśnie przez tą nieoczywistość kolejnych tematów).
Przeczytane: 16.06.2017
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz