czwartek, 14 grudnia 2017

6na1: Świat według Garpa" John Irving (94/2017)

Projekt #6na1 sięga po różne książki. Są powieści, są i bajki. Bywa fantastyka. Książki nowe i te nieco starsze. Autorzy znani i tacy, o których słyszycie po raz pierwszy. Tym razem recenzowana książka to u mnie ‘autor znany, ale przeze mnie jeszcze nie czytany’. Miałam się zachwycać kunsztem Irvinga, pędzić do biblioteki po jego kolejne książki i wyrzucać sobie, że do tej pory nic tego znanego autora nie czytałam. Iiiiii….. Nic z tego. Nie powiem, że to moja najgorsza książka tego roku (dostaje ode mnie całe 5/10, czyli nie aż tak tragicznie), ale na pewno jedno z większych rozczarowań tego roku. Byłam pewna, że mi się spodoba i nie planowałam niepochlebnej opinii. 

Autor we wstępie pisze, że dał tę książkę do przeczytania swojemu dwunastoletniemu synowi. Ło ludziska… Biedny dzieciaczek… W życiu nie dałabym tego żadnemu dziecku do przeczytania! Nie wiem, co taki chłopaczek pomyślał sobie o ojcu po przeczytaniu o mnóstwie ‘kusiek’, o niekonwencjonalnym sposobie poczęcia głównego bohatera, o spaczeniu na punkcie seksu i relacji damsko-męskich. O ile na początku było to nawet zabawne, to sporo przed połową przestało być zabawne i było nijakie. Potem zrobiło się zwyczajnie nudno i całość ciągnęła się niemiłosiernie. Do końca dotrwałam, ale medal za to w sumie by się przydał… pod koniec było jakby lepiej – ale tak naprawdę to nie wiem, czy to zasługa Irvinga, czy ja po prostu przywykłam do tego co czytam. 

Ja rozumiem absurd, groteska, ironia życia i śmierci, śmiech po niewyschniętych jeszcze łzach. Niby proza życia, ale przytłoczyło mnie to, co u Irvinga wyczytałam. Za dużo, za gęsto, za bardzo nieprawdopodobne historie. To ironiczne krzywe zwierciadło nie przekonało mnie ani ciut ciut.

A ileż tematów zostało tu poruszonych! Prościej byłoby chyba powiedzieć, o czym Irving nie napisał. Jest dużo seksu, są zdrady i romanse, gwałty, są transwestyci i feministki. Nieszczęśliwe (czy wręcz tragiczne) wypadki stają się w pewnym momencie karykaturalne. Mamy wykłucie oka, utratę ręki, odgryzienie penisa. Zdradzam fabułę? Wierzcie mi, tylko w maleńkim fragmencie. Takich dziwactw jest tu cały ogrom. Nie sposób tej powieści umieścić w jakichś ramach, czy też opowiedzieć ją w kilku zdaniach więc dalsze próby sobie zwyczajnie daruję.

Pozytywy? Owszem, są. To kreacja bohaterów – naprawdę wspaniała. Prawie każdy bohater jest stuknięty, ale jakże dobrze Irving to pokazał! Wyraziści, konsekwentni w swoich fobiach. I jest ich całe mnóstwo. A najbardziej polubiłam Jenny, matkę Garpa.

Nie chciałabym oburzyć fanów Irvinga, ale "Świat według Garpa” to dla mnie takie sobie ględzenie. Ot tak, poopowiadamy sobie o dziwnych historiach, językiem poprawnym, ale raczej zwyczajnym niż pięknym. 

Z przecieków wiem, że większość naszej grupy również jest daleka od zachwytów (o czym możecie się przekonać czytając ich opinie) – to mnie zdziwiło, bo książka zebrała mnóstwo pozytywnych opinii i takie właśnie w większości można przeczytać. No cóż, te nasze będą więc bardziej elitarne :)

Przeczytane: 2.12.2017
Moja ocena: 5/10

Recenzje pozostałych blogerów biorących udział w projekcie znajdziecie tutaj:

Dizajnuch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz