Jak pewnie niektórzy z Was
już wiedzą, fantastyka, SF, fantasy to niekoniecznie moje rejony literackie.
Ale jak to w naszym projekcie #6na1 bywa, czasem i po takie gatunki sięgamy. U
niektórych wywołuje to większą radość, a u innych – jak u mnie – poczucie, że w
sumie to dobrze, że znów wyjdę nieco poza moją literacką strefę komfortu i
poszerzę zakres poznawanej literatury.
Pamiętacie, że kiedyś Jacek
zafundował nam czytanie w projekcie „Praw i powinności” Kariny Pjankowej? (jak
nie pamiętacie, to zapraszam do naszych opinii!). Kilkanaście miesięcy później
mierzymy się z „Nocnym Patrolem” Siergieja Łukjanienki. Znów Jacek, znów fantastyka i znów rosyjska literatura!
I wiecie co? Znów było dobrze! (i znów mnie to zaskoczyło…)
„Nocny Patrol” to pierwszy
z sześciu tomów cyklu „Patrole”.
Na świecie od lat panuje
rozejm zawarty przez siły Światła i Ciemności. Nocny Patrol to organizacja
tworzona przez Jasnych, pilnujących na świecie sił Ciemności. Po drugiej
stronie porządku stoi Dzienny Patrol, działający w podobny sposób – Ciemni,
agenci Dziennego Patrolu strzegą działań sił Światła. Do gry trafia Anton
Gorodecki – świeżo upieczony mag i to z nim właśnie poznajemy prawa rządzące
światem Światła i Ciemności.
To, co zdziwiło mnie
najbardziej, to fakt, że ta fantastyka
jest taka bardzo ludzka. Niby magowie i czarodzieje, ale tacy z uczuciami.
Niby czary, ale nie brak tu emocji. Zaskoczyły mnie wątki miłosne – nie mało tu
takich historii.
W gruncie rzeczy, to nie
wiem nawet, czy „Nocny Patrol” należy nazywać fantastyką. Owszem, na tym całość
bazuje i można by to nazwać baśniowym urban fantasy, ale biorąc pod uwagę to,
co powiedziałam przed chwilą, to odnajdziemy
tu elementy powieści obyczajowej, może nawet i romansu, a już na pewno
thrillera i kryminału. W tym wszystkim nie brak humoru – całość tworzy
naprawdę udaną powieść!
Przez całą lekturę nie
mogłam odpędzić od siebie myśli, że to
taki „Harry Potter” dla dorosłych. No, może nie tylko dla dorosłych, ale
dla starszych dzieci i dorosłych. Też są czarodzieje, też dzieją się cuda. A
kiedy pojawiła się sowa, to wiedziałam już, że takich skojarzeń się nie
pozbędę.
Zaskoczona, że znów
spodobało mi się coś pod szyldem fantastyki, z przyjemnością tę lekturę Wam
polecam. A ja, kto wie, może za jakiś czas sięgnę po kolejne tomy cyklu
„Patrole”.
Przeczytane: 9.12.2017
Moja ocena: 7/10
Recenzje pozostałych blogerów biorących udział w projekcie znajdziecie tutaj:
Ruda