
Konwencja kryminału dość szybko okazuje się być
jedynie przykrywką dla ‘prawdziwej’ treści książki, która ma nas niejako zmusić
do zastanowienia się nad kwestiami miłości, zaufania, zaślepienia uczuciem.
Powieść przepełniona kobietami, w życiu których mężczyźni to nic stałego, a
jedynie ‘stan przejściowy’.
Zakończenie bardzo nijakie, naiwne, wg mnie
niepasujące do powieści.
Rozumiem zamysł autorki, doceniam ukryte głębsze
treści powieści, ale nie do końca to do mnie przemówiło i tym samym, nieco
znudziło.
Przeczytane: 22.02.2015
Moja ocena: 5/10
Większych bzdur dawno nie czytałam. Przez cały czas zastanawiałam się nad tym, co mnie to obchodzi i co powinno obchodzić innych ludzi, że jakaś baba miała potrzebę poświęcania się.
OdpowiedzUsuńHaha, te "większe bzdury" to o mojej opinii czy o książce? :D
Usuń