Jeżycjada; tom 3
To była urocza podróż do niedalekiej,
ale jednak, przeszłości.
Bardzo lubię tą część Jeżycjady
jako całość i uwielbiam każdego z bohaterów osobno. Każde z nich jest urocze,
ciepłe, zabawne.
Urzekła mnie oczywiście cała książka,
ale dwie rzeczy szczególnie wzbudziły moją tęsknotę.
Po pierwsze, (taka osobista
wstawka), z rozrzewnieniem czytałam o prawdziwych miejscach w Poznaniu, na
Jeżycach. Jako że mieszkałam kilka lat w Poznaniu, a do tej pory każdego roku
bywam w okolicach Roosevelta, to naprawdę urocze móc sobie tam wyobrazić
rodzinę Borejków. Wyjątkowo mi się do Jeżycjady wraca, mogąc sobie bardzo
dobrze wyobrazić miejsca „akcji”, co pewnie zrozumie każdy miłośnik Jeżycjady
znający Poznań.
Druga rzecz, która wywołała na
mej twarzy uśmiech tęsknoty za czymś, co raczej już nie wróci, to kwestia
szeroko rozumianego wychowania dzieci.
Kurcze, ciekawa jestem, jaki
los czekałby w dzisiejszych czasach Nutrię, notorycznie udającą chłopaka,
mówiącą „byłem, zjadłem, zrobiłem”. No przeurocze to przecież było, ale dziś
pewnie Nutria miałaby już za sobą niejedną sesję u psychologa. Gender w
rozkwicie.
Inny był też wpływ nauczyciela
na dzieciaki. Nauczyciel mógł nawet przyjść do domu i ochrzanić co niektórych.
Mógł powiedzieć rodzicom, co mu się nie podoba w zachowaniu dzieci. Mało tego,
uczeń musiał dostosować się do tego co mówi nauczyciel i wiedział, że rodzice
na pewno zgodzą się z nauczycielem z całej rozciągłości. Ja wiem, że czasy są
już inne, ale taka właśnie była szkoła mojego dzieciństwa i teraz to nawet za
tym tęsknię (choć 20 lat temu nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek powiem coś
podobnego :) ).
Bardzo sobie nastrój poprawiłam
„Kwiatem kalafiora” i nabrałam jeszcze większej ochoty na ponowne czytanie
kolejnych części, co też z radością wkrótce uczynię :)
Przeczytane: 22.11.2014
Moja ocena: 8/10
Uwielbiam te książki, są pozytywne, wspaniałe i pełne dobrej energii:) Lubię do nich wracać:)
OdpowiedzUsuńJa również je uwielbiam :) Choć z reguły nie lubię czytać tej samej książki kilka razy, to Jeżycjada (i oczywiście Ania z Zielonego Wzgórza ;) ) należy do wyjątków :)
OdpowiedzUsuń