Nie do końca mi się to podobało. Od połowy to już autentycznie nudziło.
Nie sądzę, że to z powodu wieku (w teorii, to książka zdecydowanie nie dla
mnie), bo Harry Potter, Dzieci z Bullerbyn czy Ania z Zielonego Wzgórza nadal
mnie zachwycają.
Nie sposób uniknąć skojarzeń z Harrym Potterem, Hermioną i Ronem, to
rzuca się w oczy dość szybko. Jest to fantastyka, choć inna niż w Harrym. Nie
ma tu nic wyrazistego, książka dość zachowawcza, nie jeden raz miałam wrażenie,
że pisana tak, by nie narazić się zbyt wielu osobom.
Biorąc pod uwagę wiek czytelników, do jakich kierowana jest ta książka,
nie podobały mi się niektóre z padających w treści stwierdzeń jak np. to, że
idealny wieczór filmowy równa się coli, chipsom i popcornowi (przecież to już
jest passé i coraz mniej dzieci bezkarnie może obżerać się chipsami zapijając
je colą) lub to, że w świętach Bożego Narodzenia najważniejsze są prezenty.
No a poza tym, to nudziło mi się od połowy i tylko wypatrywałam końca.
Nie wiem, czy sięgnę po kolejne tomy z tego cyklu. Jakoś nic specjalnie mnie do
tego nie zachęciło…
Przeczytane: 1.04.2015
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz