Desiree jest szczęśliwą, zakochaną
młodą dziewczyną. Niespodziewanie jednak w wypadku ginie jej chłopak, a Desiree
zaczyna mieć problemy z chodzeniem. Jedną błędna diagnoza za drugą i dziewczyna
ląduje na wózku.
Przypuszczam, że moja ocena, tak jak
ocena sporej liczby czytelników, dotyczy historii opisanej w tej książce niż
samego opowiadania i kunsztu pisarskiego autorki, ale szczerze mówiąc - trudno
inaczej ocenić tę książkę.
Historia jest niesamowita, aż
wierzyć się nie chce, że tyle może spotkać jedną osobę. Z drugiej strony,
zaskakuje mnie, wręcz bulwersuje, podejście do Desiree jako pacjentki, a także
podejście do niej jej własnych rodziców. Niby 'wychuchana' córusia, ale rodzice
jej nie wierzą kiedy opowiada o swoich dolegliwościach czy o tym, że
spoliczkowała ją pielęgniarka. To, jak traktują ją lekarze pozostawia wiele do
życzenia. Jak lekarz może leczyć bolącą kostkę przez kilkanaście miesięcy i nie
skonsultować tego z ortopedą? Naprawdę nic mu nie dawało do myślenia wcześniej?
A ignorowanie tego, że boli ją kręgosłup? I czemu nikt nie powiązał paraliżu
jej nóg właśnie z tym bolącym wcześniej kręgosłupem? Nie rozumiem, czemu
lekarze tak bardzo trwali przy tym, że to jej psychika. Nie ma innych słów niż
„spaprali jej życie”. Mam tylko ogromną nadzieję, że od początku lat 90. kiedy
to działa się owa historia wiele zmieniło się w podejściu lekarzy do pacjenta i
do tego, co pacjent MÓWI.
Książką poruszająca, wciągająca, nie
można się oderwać. Nie potrafię sobie wyobrazić jak silnym trzeba być, żeby
podżwignąć wszystko to, co przydarzyło się głównej bohaterce... Jestem bardzo
ciekawa jak potoczyły się dalsze losy Desiree.
Przeczytane: 2.01.2014
Moja ocena: 7/10
Wiem, że kiedyś ją czytałam. Tak jak prawie każdą z Ossolineum. I może jeszcze raz się skusze aby ją przeczytać. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również! :)
Usuń